Książeczki dla dzieci czytamy pasjami, a nie seriami!
Będzie krótko i na temat. Nie kupuję całych serii i nie uważam, żeby to była słuszna droga. Powiem Ci dlaczego.
Będzie krótko i na temat. Nie kupuję całych serii i nie uważam, żeby to była słuszna droga. Powiem Ci dlaczego.
Wyjeżdżasz na wakacje z dziećmi, ale ich zachowania nie zmienią się tylko dlatego, że zapowiesz im wypoczynek. W tym roku odkryłam źródło wakacyjnych frustracji i dało się inaczej. Lepiej. Naprawdę dobrze!
W czasach naznaczonych konsumpcją, rzeczą, jeśli niewykonalną, to na pewno nieuzasadnioną jest całkowicie odrzucić handel i dobra materialne jako takie. Dlatego minimalista nie obraża się na przedmioty.
“Babcia jest od rozpieszczania!” i temat kolejnego jajka niespodzianki, czekoladek i nowej lalki zastyga w próżni. Co ma począć minimalista wobec dziadków obstających przy swoim prawie do rozpieszczania wnuków?
Bardzo często, dopiero duży remont lub przeprowadzka odkrywa przed nami ilość nadprogramowych rzeczy, które posiadamy. I to wcale nie musi być nasz remont, ani nasza przeprowadzka… Czy minimalista i minimalistka mogą ukrywać bałagan w cudzym domu?
Na zakupach kilka razy zaskoczyli mnie dorośli. Wystarczyło, że dziecko wskazało palcem produkt z pogranicza zabawki lub gadżetu (np. mus z podobizną tygryska, chusteczki z Krainą Lodu, etc.), a rodzic lub dziadek pytał dwulatka: „Chcesz to kupić?”. Ja w tym pytaniu słyszałam coś niepokojącego. Uzmysłowiłam sobie, że to niewinne zdanie, zbyt często powtarzane, utwierdza dziecko w przekonaniu, że „zobaczyć” znaczy kupić.
Często łapię się na tym, że mam ochotę kupić moim dzieciom tzw. „zabawkę edukacyjną”. Przecież z założenia to samo dobro – tak mówią „eksperci z ekranów”. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że zabawki edukacyjne, wbrew nazwie, coraz bardziej oddalają dzieci od chęci zdobywania wiedzy…
Kupiłaś zabawkę. Nie możesz doczekać się, kiedy Twoje dziecko w zachwycie zacznie się nią bawić. Przynosisz, otwieracie, a tu zachwytu brak… Pewnie nie dojrzało, spróbuję za jakiś czas… pocieszasz się w myślach. Odkładasz na półkę z pozostałymi “niewypałami”. Niewypał, to nie jedyny powód, dla którego jeszcze nie pozbyłaś się tych zabawek.
Z każdym wyniesionym z domu przedmiotem, odzyskuję kilka minut koniecznych do jego obsługi. Przygotowanie porannego stroju zajmuje mi 2-3 minuty. Sprzątnięcie pokoju dziewczynek, od 5 do 15 minut – w zależności od “rozpiętości” inwencji w zabawie. Usuwanie zbędnych lub nadprogramowych przedmiotów wciąż trwa. A mój licznik nabija dodatkowe, zyskane minuty w ciągu dnia.