Ilekroć spostrzegam, że na podłodze w pokoju dziecięcym leży podejrzanie dużo zabawek, a dziewczynki jedynie obchodzą je w drodze po coś innego, zapala mi się lampka. Konieczne są porządki w pokoju dziecka i przegląd zabawek! Odkąd gruntownie pozbyłam się blisko 2/3 zabawek moich dzieci, bardzo dbam o utrzymanie optymalnej ilości przedmiotów, którymi się bawią.
Jak pozbyć się nadmiaru zabawek? Czyli minimalizm w pokoju dziecka.
Redukować zabawki zaczęłam jesienią 2019 roku. Moja Młodsza Córka kończyła roczek zostawiając daleko za sobą grzechotki i drewniane klocuszki. Część Jej zabawek sprzedałam, część oddałam, ale sporo schowałam do pudełka „na ewentualność dalszego rodzeństwa” i …o! zgrozo, wywiozłam na strych do teściowej. [Ten ostatni ruch to zdecydowanie krypto-minimalizm, z którym niedawno się rozliczyłam, a poczytać o tym możesz TUTAJ
Nie będę wyjątkiem, jeśli powiem, że zamknięta w domu z dwójką maluchów, wyszarpując codzienności czas na pracę i obowiązki, skusiłam się na dwie lub trzy zabawki. Tonący brzytwy się chwyta. Aj! Skaleczenie zapiekło, kiedy dotarło do mnie, że idę w kierunku odwrotnym do zamierzonego. Im więcej zabawek, tym trudniej utrzymać porządek w pokoju dziecka. Nowe zabawki szybko dołączyły do bezładnej reszty, a ja musiałam poświęcić dodatkowy czas na ich odgruzowanie, żeby chociaż pod wieczór odzyskać dla dzieci kojący ład wśród tego chaosu. Nagle już nie tylko moje dzieci, ale również ja i mój mąż cierpieliśmy na przebodźcowanie zabawkami. Skoro potrafiłam zminimalizować moje rzeczy, uznałam, że minimalizm w zabawkach także jest możliwy! Jak pozbyłam się tych wszystkich zabawek? Śpieszę opisać.
Zacznij od śmieci
To nieprawda, że te wszystkie drobne rzeczy w pokoju dziecka (albo w całym domu) to jego skarby. Wielkie porządki w pokoju dziecięcym zaczęłam od wyrzucenia wszystkich połamanych, niewiadomego pochodzenia drobnych przedmiotów. Były to połamane kredki, porwane kartki, kawałki zgryzionych (dobrze, że nie połkniętych…) małych plastików, owalne żółte pojemniczki po Kinder-jajkach i tym podobne.
Następnie zebrałam w jednym koszyku wszystkie bardzo drobne zabaweczki i figurki lub elementy, które mnie z niczym się nie kojarzyły (a mogły być ważnym elementem jakiejś zabawki!). Po czym usiadłam z Moją Trzylatką prosząc, żeby z tej kupki wybrała tylko te, które są naprawdę ważne. Naprowadziłam Ją na dwie, ale poza tym sama wybrała jeszcze trzy inne. Pamiętam to do dziś, bo byłam w szoku, że tylko tyle. Następnego dnia znów postawiłam przed Nią pojemnik, pytając czy chce coś dobrać lub wymienić. Niczego nie zmieniła. Zawartość pojemnika wyniosłam na śmietnik z mocnym postanowieniem, że ograniczę napływ bezwartościowych i przypadkowych miniaturowych pseudo-zabawek do życia dziewczynek.
O mojej zadeklarowanej niechęci do zabawek z jajka niespodzianki powstał nawet osobny wpis, który znajdziesz TUTAJ.
Na trzy kupki
Następnie, zaczęłam po całym pokoju tropić na czworaka inne, większe zabawki. Na bieżąco odkładałam je na trzy kupki: używane, nieużywane i nieadekwatne do wieku. Cały proces trwał jakiś czas, nie ukrywam. Nie był też łatwy ze względu na dwie towarzyszące mi istoty, które początkowo niestrudzenie przekładały wszystko według ich własnego, niepojętego dla mnie algorytmu. Ich pomoc okazała się jednak bardzo cenna, kiedy wtajemniczyłam je w temat. Okazało się, że dziewczynki całkiem chętnie wrzucały do pudełka zabawki, które idą „odpoczywać”. Na łóżku układały te, za którymi „teraz szalejemy”. Zaś do kartonu trafiły te, którymi bawią się już tylko „maluchy, którymi przecież nie jesteśmy!”
Nieadekwatne do wieku
Z kartonu „nieadekwatne do wieku”, tym razem na przyszłość odłożyłam już tylko klasyczne, drewniane klocki, które schowałam we własnym mieszkaniu, na najwyższej półce
Zawalidrogi
Wszystkie zabawki z kategorii nieużywane, które w pokoju zamiast służyć, utrudniały zabawę, wsunęłam pod łóżko dziewczynek. Najpierw było to jedno pudełko. Po jakimś czasie były już dwa, do których w sumie trafiła ponad połowa wszystkich zabawek.
Kiedy córka przypominała sobie o jakiejś zabawce, wyjmowałam ją z ukrycia. Jeśli zabawki szukałyśmy razem, czasem znajdowała coś innego i wyjmowała to z pudła. Wówczas ukradkiem ja coś tam wkładałam, żeby stan w pudełkach i poza nimi się zgadzał.
Grzebiąc w ukrytych pudełkach, za każdym razem pytałam dzieci czy możemy coś oddać do żłobka lub na plac. W ten sposób przez jakieś dwa-trzy miesiące zredukowałyśmy zwartość dwóch pudeł do jednego.
Obecnie, nie mamy już pudełek z kategorii “nieużywane”, a zabawki po każdym przeglądzie na bieżąco znajdują nowe domy.
Zabawki używane i rotacja
O tym, że używane i lubiane zabawki warto podzielić na dwie grupy, na teraz i na wymianę, słyszał już chyba każdy rodzic. Ta metoda doskonale sprawdza się u młodszych dzieci, które nie pamiętają dobrze wszystkich swoich zabawek. Wyjęte z ukrycia i dawno niewidziane zabawki, choć stare, stają się na nowo atrakcyjne. Metodę te stosowałam przy Starszej Córce póki nie skończyła czterech lat i nadal stosuję u mojej Trzylatki.
Dzięki wymienionym zabiegom w ich niewielkim, 7-metrowy pokoju pojawiła się przestrzeń do zabawy!
„Kochanie, zrobimy miejsce na nowe?”
Kiedy Starsza Córka podrosła na tyle, żeby doskonale kojarzyć wszystkie swoje zabawki, zaczęłam uskuteczniać metodę mojej znajomej. Przed większymi okazjami – u nas były to urodziny, Dzień Dziecka i gwiazdka – ustalałam z córką, że musimy wspólnie zrobić miejsce na prezent, który niewątpliwie dostanie
Po jakimś czasie, córka zaczęła marzyć o zabawce „bez okazji”. Wtedy zgadzałam się pod warunkiem, że wybierze coś za czym nie będzie tęsknić, a ja będę mogła sprzedać to i zyskać pieniądze na upragnioną zachciankę. W zależności od kalibru zabawki, w grę wchodziła jedna, dwie, a raz nawet cztery zabawki do sprzedania. Działa do dziś
„Mamo, oddamy to?”
W tym roku, Moja Pięciolatka weszła na absolutnie piękny poziom, a moje serce przepełniła duma. Nie potrzebuje już „bodźca” do pozbycia się zabawki lub jakiegoś przedmiotu. Trochę boję się, że mi nie uwierzycie, kiedy napiszę, że sama proponuje mi czasem:
„Mamo, a tej kolorowanki to ja nie lubię, może ją komuś oddasz?”
lub, tak jak wczoraj:
„Mamo, myślę sobie, że ja i B. jesteśmy już za duże na tę farmę i domek elfów!”.
Wczorajszy przegląd zabawek tak mocno zainspirował mnie do dzisiejszego wpisu, również dlatego, że to właśnie wczoraj Moja Młodsza, sama z siebie powiedziała przełomowe:
„Tej duzej lali tes jus nie uzywam, wies mamo?”.
Szczęka z wrażenia mi opadła! Cudowna! To zdanie nagrodziło cały ten dwuletni wysiłek i konsekwentny proces.
Mniej zabawek, więcej zabawy
Wprowadzając wyraźne cięcia w temacie zabawek, naszła mnie wątpliwość.
„A co, jeśli wpadnie do nas jakieś znajome dziecko i nie będzie miało się czym bawić…?”
Kilka dni po pozbyciu się i schowaniu większości zabawek, do Starszej Córki przyszedł kolega z przedszkola. Wszystkie moje wątpliwości uleciały. Bawili się jak wariaty, aż się prawie krew polała. Układali lego, poduszki z kanapy i udawali małpki. Kiedy do Mojej Młodszej Córki przychodzi jej rówieśniczka, bawią się dwiema lalkami i wózkiem, po czym lądują na łóżeczku wzajemnie układając się do snu
Jeszcze mniej zabawek latem
Robiąc ten cały zabawkowy decluttering, zauważyłam, że latem moje dziewczynki poza rowerem i hulajnogą, potrzebują do zabawy głównie piaskownicy, huśtawki i kolegów na placu zabaw. Ja również wolę przy pogodzie spędzać z nimi czas na powietrzu. Idąc tym tropem, latem postanowiłam maksymalnie ograniczyć ilość zabawek „na widoku”. Mam mniej do ogarniania. Polecam.
Zabierając, dajesz
Być może liczysz, że powiem Ci ile dokładnie zabawek potrzebuje Twoje dziecko. Nie wiem, ilu potrzebuje Twoje. Za to wiem, po prawie dwóch latach, że jest wiele powodów, dla których Moim Dziewczynkom lepiej jest mieć w domu mniej zabawek. Wraz ze zdecydowanym ich ograniczeniem, moje dzieci niczego nie straciły! Przeciwnie. Zyskały przestrzeń do zabawy i kreatywności – fajnie i konkretnie posłuchasz o tym tutaj. Uczą się zarządzać swoimi przedmiotami bez niezdrowego przywiązania do nich. Potrafią dzielić się zabawkami, oddając je do żłobka, przedszkola, na plac zabaw, znajomym i potrzebującym. Mam nadzieję, że uczy je to również wartości posiadanych przedmiotów, ale o tym przyjdzie mi się jeszcze przekonać
To co? Bierzesz się za te zabawki? Warto! Trzymam kciuki!
Bardzo Ci dziękuję za ten inspirujący wpis – choć niedawno zaczęłam minimalizować własną przestrzeń, to na zabawkowy decluttering jeszcze nie wpadłam, a to bardzo uprości nam życie ?
Trzymam kciuki! Podziel się efektami! 🙂 bardzo jestem ciekawa, jak to będzie u Ciebie ♡