Kiedy w 2020 roku wybuchła pandemia, mimo zamkniętych sklepów, dzieci nie przestały rosnąć. W związku z tym, wielu rodziców chcąc nie chcąc, przerzuciło się na zakupy w sieci. Nie było wyjścia. Obecnie, mimo otwarcia sklepów tradycyjnych, statystyki nie zwolniły, a zakupy online doganiają zakupy tradycyjne. Czy słusznie? Ta forma ma wiele zalet, jednak nie jest wolna od wad i wbrew zasłyszanym przekonaniom, nie jest równoważna zachowaniu minimalizmu na zakupach. Zatem, jak kupować mniej – robiąc zakupy w galerii czy online?
Zakupy online
Ze wszystkich stron świata pod Twoje drzwi
Największą zaletą zakupów online jest ich nieograniczony asortyment. Możemy zamawiać wszystko i wszędzie. Zakupy przyjeżdżają pod dom, do pracy, do paczkomatu przy ulubionym warzywniaku. Zamówienie możesz dowoli oglądać w domu, a ubrania przymierzać na dziecku wieczorem, rano lub przy bajce, gdy wreszcie przestaje się wiercić.
Jedyne co nas ogranicza to … czas i … środki.
Potrzeby naszych dzieci najczęściej powstają nagle i wynikają z nieprzewidzianych sytuacji. Tymczasem przesyłki docierają do nas dopiero po czasie. Porwane ubranie, wyjściowa sukienka zalana sokiem, zgubiony kaszkiet, złamane okulary… A jeśli zamówienie okaże się odbiegać od oczekiwań? Odsyłasz, znów szukasz i czas bardzo się wydłuża.
O ile nie uwzględnisz tego z wyprzedzeniem w swoim bieżącym budżecie, dużą wadą zakupów online jest konieczność zamrożenia większych kwot. Jeśli zamawiasz ubrania dla dziecka, jeden model zamawiasz od razu w dwóch lub trzech rozmiarach. Modeli też zamawiasz kilka. Na wypadek, gdyby koszulka okazała się za szeroka na Twoją chudzinę, a spodenki dobre w pasie, za krótkie na małego dryblasa.
Pułapka darmowej dostawy
Wydawać by się mogło, że siedząc przed monitorem lub ekranem telefonu, panujesz nad sytuacją. Wiesz, co chcesz kupić, siadasz, zamawiasz i już. A nie zdarzyło Ci się dobrać czegoś do koszyka, żeby dostać darmową dostawę? Oczywiście, jeśli planujesz zakup kompletnej garderoby dla siebie lub dziecka, kwota robi się sama. Jeśli jednak potrzebne są Ci tylko kaloszki? Zaczynasz sprawdzać czy w sklepie mają jeszcze coś wartego dorzucenia do koszyka? Czy nie są to zakupy nadprogramowe? Być może przydatne, ale czy zawsze konieczne?
Na zakupy online… z listą w garści
O ile oczywiste wydaje się, że na zakupach stacjonarnych, dobrze jest mieć ze sobą listę, o tyle siadając przed komputerem, wielu z nas wydaje się niepotrzebna. Jakiej listy potrzebujesz? Tworzonej na bieżąco. Kiedy robisz pranie, prasujesz lub gdy z żalem miętolisz w palcach całkiem nowe spodenki córki, których nie da się już odratować. Zapisuj i zachowuj listę tego, czego potrzebujesz. Może dzięki temu, rzeczywiście unikniesz wielu małych zamówień z ekstra płatną dostawą, ale do koszyka dorzucisz coś z listy rzeczy naprawdę potrzebnych?
Mama minimalistka na zakupach w galerii
A jeśli powiem, że ja, mama minimalistka, preferuję zakupy w galerii? Nagromadzenie wielu sklepów, atakujących reklamą nawet z klamek, to w teorii największy wróg minimalizmu. W praktyce najlepszy przyjaciel matki minimalistki. Dlaczego? Ponieważ najważniejszy w minimalizmie jest dla mnie czas. Lubię zyskiwać każdą minutę na ważniejsze dla mnie rzeczy. Łączenie wielorakich zakupów w jednym miejscu, to dla mnie największa zaleta galerii handlowych. W przypadku rodzin z dziećmi to najczęściej najlepsze rozwiązanie. (Oczywiście, możesz się na to obruszyć 
.) W czasach, gdy w większości rodzin, oboje rodzice pracują, zakupy stacjonarne są możliwe niemal wyłącznie tam. To po pierwsze.
Wyposażeni w listę zakupów – to kluczowe – w jednym miejscu, za jednym razem – a wiemy, że dzieci szybko męczą się zakupami – kupujemy większość, jeśli nie wszystkie potrzebne rzeczy. To druga największa ich zaleta.
Zaletą wszystkich sklepów stacjonarnych jest niezaprzeczalnie, możliwość sprawdzenia jakości lub wielkości produktu oraz przymierzenie ich na miejscu. Nie zamrażasz pieniędzy, nie odsyłasz czekając na kuriera lub zanosząc do paczkomatu. Wybierasz, sprawdzasz, płacisz i zabierasz do domu rzecz, która rzeczywiście spełnia Twoje oczekiwania.
Zakupy w galerii kuszą dzieci
Największym minusem zakupów z dziećmi w dużej galerii handlowej jest narażenie ich na pokusy. Twojemu dziecku na pewno będą podobały się rzeczy w sklepie. Tak jak moim.
O tym, jak w naszej rodzinie robimy zakupy na co dzień i jakie 3 zasady pomagają zachować spokój w sklepie, możesz przeczytać TUTAJ.
Moje sposoby na zakupy z dziećmi w galerii
Ponieważ galeria handlowa różni się od sklepu spożywczego, opowiem Ci jak ja postępuję z dziewczynkami, kiedy planujemy zabrać je na zakupy w galerii.
Zawsze zapowiadam, że wybieramy się na zakupy. Często kilka razy, w odpowiednich odstępach.
„Kochanie, jutro po przedszkolu jedziemy na zakupy. Potrzebujesz dwóch koszulek i szortów.”
Delikatnie sonduję, czy dziewczyny skojarzyły ten fakt z jakąś własną utajoną potrzebą, ale niczego nie sugeruję.
Jeśli moje dziewczyny niczego nie chcą, nie wracam do tematu.
Jeśli mnie zaskoczą – szczególnie Młodsza – i usłyszę:
„Chcę jakąś zabawkę!“
Wówczas rozmawiamy sobie, o tym jakie zabawki są fajne, co ostatnio fajnego widzieliśmy i jakie rzeczy Ona lubi najbardziej. Nie unikam tematu, ale nie mówię, że coś kupimy.
Jeśli Dziecko koniecznie “czegoś” chce, ale nie wie czego, proponuję zamiast kupować i przywozić coś do domu, że pójdziemy na plac zabaw, albo zjemy wypasione lody.
Kiedy to nie działa
Ważna rzecz! Nigdy nie udajemy, że w sklepach nie ma zabawek. Nie traktujemy ich jak zło i nie chcemy pozbawiać naszych dzieci przyjemności z ich posiadania. Jeśli mijamy sklep, a dzieci chcą wejść, pytamy co chcą „obejrzeć”. Dotykamy, sprawdzamy, rozmawiamy o tym, co nam się podoba. Traktujemy to, jak zaspokojenie ciekawości, sondowanie potrzeb i preferencji naszych córek. Dla mnie, to najlepszy sposób na ustalenie na przyszłość jakie kolory, kształty, elementy podobają się moim dzieciom.
Jeśli coś wzbudza duże zainteresowanie, zastanawiamy się czy i na jaką okazję moglibyśmy zrobić sobie taki prezent, np. domek dla lalek albo sterowane autko. Myślę sobie, że sama rozmowa na temat tego, co wzbudza ich zachwyt, sprawia, że są zadowolone. Cieszy je, że wciągnęły nas do swojego świata. W zdecydowanej większości przypadków, zabawka szybciutko schodzi na drugi plan.
Jeśli nie, sugeruję coś, co i tak kiedyś planowałam kupić, np. plecak dla Starszej, nowe spinki do włosów dla Młodszej. I tak steruję rozmową, żeby dziewczynki czuły się odpowiedzialne za ten zakup. Ta świadomość jest dla nich często ważniejsza, niż zakup sam w sobie.
„Myszko, tylko przypomnij mi, żebyśmy zajrzeli do sklepu ze skarpetkami, dobrze? Sprawdzimy, czy jest tam coś dla Ciebie? Tylko mi przypomnij!”
Ostatecznie, czasem również kupujemy coś zupełnie spontanicznie. Ten jeden raz ich nie “zepsuje”. Ba! Pokazuje im, że nie pozostajemy ślepi ani głusi na ich potrzeby i zachcianki. Ta radość w ich oczach, że dostały coś “poza grafikiem” – bezcenna! Możliwa dlatego, że będąc odstępstwem od zasad, staje się wyjątkowa i doceniana. 
Twój sposób jest najlepszy
Odkąd jestem mamą moich córek, moim najwyższym dobrem stał się CZAS i to czas najbardziej staram się zyskiwać, wszędzie tam, gdzie tylko mogę. ZAKUPY MINIMALISTKI to nie tylko to, co nabywasz, ale także to JAK TO ROBISZ. Jeśli chcesz kupować mniej i tracić mniej czasu, nie kieruj się trendem, popatrz raczej na swoje nawyki, potrzeby i to, co realnie przekłada się na Twój KOMPFORT. Komfort i czas. Nie zawsze pieniądze. Czasem, wiele godzin spędzonych w sieci na poszukiwaniu najlepszych i najtańszych opcji, nie jest warte oszczędności paliwa na wyprawie do galerii po ubrania dla dzieci. Podobnie, wiele godzin wydreptanych po sklepach i w poszukiwaniu jednego pięciopaku bielizny dla Córki, nie jest warte 12 złotych za kuriera.
Udanych zakupów!
